Moje pierwsze przygody ze Strażą Pożarną



  Moja przygoda ze Strażą Pożarną rozpoczęła się już w początkowych latach mojego życia. Jak większość dzieciaków biegałem wtedy za wozem strażackim pędzącym na sygnale, a na pytanie kim zostaniesz, odpowiadałem z dumą - strażakiem. Odnoszę jednak wrażenie, że było to coś więcej, ponieważ oprócz wyżej wymienionych sytuacji, byłem widzem na każdych zawodach i pokazach strażackich, które odbywały się w moim mieście. Poza tym w pamięci utkwiła mi pewna chwila, która wydarzyła się w Dzień Strażaka (4 maja), gdy miałem 4 lata. Tego właśnie dnia strażacy wpieli mi znaczek strażacki za wrzucenie monety do skarbonki. Było to dla mnie takie przeżycie, że znaczek ten nosiłem przez kilka dni, a moment ten pamiętam dokładnie do dnia dzisiejszego.
fot.Sebastian Jeżewski - FIREMAN   W wieku 10 lat gasiłem pierwszy pożar. Paliły się wtedy suche trawy i gałęzie na nasypie kolejowym. Ogień był dosyć duży, ale udało mi się go ugasić z kolegą. Gdyby nie nasza udana akcja gaśnicza, to zapaliłoby się pole pszenicy, które kawałek dalej sąsiadowało z nasypem. Po powrocie do domu o mało nie dostałem w tyłek, ponieważ wyglądałem jak murzyn, a na dodatek w bluzce ogień wypalił kilka dziur.
Z ogniem walczyłem też w pożarach trzcin nad jeziorami i bagnami, a także razem ze strażakami gasiłem pole sąsiadujące z nasypem, które kilka lat później zapaliło się jednak w wyniku wypalania traw na nasypie kolejowym.
Również razem ze strażakami gasiłem pożar trzcin na bagnach, do którego biegłem aż 5 kilometrów (czas w jakim pokonałem ten odcinek był niesamowity (być może pokonałem rekord Polski ;) )). Po ugaszeniu trzcin spotkała mnie miła niespodzianka, a mianowicie strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Mogilnie, podwieźli mnie swoim wozem strażackim pod sam dom. Jazda tym samochodem była dla mnie ogromnym przeżyciem, a wysiadając przed domem czułem się jak prawdziwy strażak (mam nadzieję, że w końcu nim zostanę).
  Gdy zacząłem naukę w szkole średniej zafascynowanie Strażą Pożarną trochę zmalało, gdyż nie miałem pojęcia jak zostać strażakiem. Okres ten trwał prawie 3 lata, ale na szczęście wszystko się zmieniło podczas przeglądania strony internetowej Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, gdzie znalazłem informacje o szkołach pożarniczych. Od tego momentu moim najważniejszym celem i największym marzeniem jest nauka w którejś ze szkół pożarniczych (prawdę mówiąc, najbardziej przypadła mi do gustu Szkoła Aspirantów PSP w Poznaniu).
Od momentu wyboru Szkoły Aspirantów PSP w moim życiu zaczęły się dziać dziwne rzeczy związane ze strażą. Niektóre z nich były tak niesamowite że odnoszę wrażenie że zawód strażaka naprawdę jest moim przeznaczeniem. Najbardziej niesamowitą była sytuacja w której pojechałem do SAPSP po podanie i testy egzaminacyjne z poprzednich lat. No i jak zobaczyłem te testy to całkowicie się załamałem - prawie same zadania. Od tego momentu nadzieja dostania się do SAPSP minęła całkowicie. Jednak nie trwało to długo, gdyż po powrocie z Poznania do domu od razu na dzieńdobry minęły mnie na sygnałach wszystkie samochody strażackie z mojego miasta i całej gminy. Podjarało mnie to niesamowicie. A wieczorem zachciało mi się oglądać telewizor i włączyłem akurat na program o strażakch w momencie wypowiedzi jednego ze strażaków, który mówił jaki to wspaniały zawód i że nie zamieniłby go na żaden inny. Jego słowa tak mnie zmobilizowały że powiedziałem sobie że nie poddam się tak łatwo i będę walczył do końca i nauczę się liczyć zadania z fizykii i chemii.