Wypalanie resztek roślinności wyjaławia glebę i zabija zwierzęta

Wiosenna zmora



Chociaż prawdziwie ciepłych, wiosennych dni było w tym roku jeszcze niewiele, w całej Polsce, także na Pomorzu i Kujawach, płoną pola, łąki i przydrożne rowy. Choć to dopiero początek sezonu wypalania, w tym roku ogień zdążył już strawić prawie 50 hektarów gleb uprawnych i nieużytków. We wszystkich przypadkach były to celowe podpalenia.

  Ze strażackich statystyk wynika, że w tym roku było już prawie 150 pożarów traw. Najwięcej w dużych miastach i na ich obrzeżach.

Niszczący żywioł
  - To nasza coroczna, sezonowa zmora - twierdzi brygadier Paweł Frątczak, rzecznik prasowy kujawsko-pomorskiej straży pożarnej. - W ubiegłym roku w całym regionie wybuchło prawie 5,6 tysiąca pożarów, z czego ponad półtora tysiąca stanowiło właśnie wypalanie resztek roślinności.
  Mimo apeli biologów i strażaków, wielu rolników i działkowców uważa, że wypalanie to najlepsza metoda na pozbycie się resztek roślinności, liści i gałęzi oraz doskonały
Zwolenników wypalania nie powstrzymują wysokie kary. W myśl Kodeksu Wykroczeń, osoba, która wypala wierzchnią warstwę gleby lub pozostałości roślinne, podlega karze aresztu do trzech miesięcy, grzywny do pięciu tysięcy złotych lub karze nagany. Grzywną lub naganą ukarać też można rodziców, którzy zostawiają same dzieci do lat 7 i tym samym umożliwiają im podpalenie. Winnych udaje się jednak schwytać stosunkowo rzadko.
sposób na użyźnienie gleby. Tymczasem już wiele lat temu naukowcy udowodnili, że takie pożary są szkodliwe. Ogień nie tylko zabija żyjące w trawie zwierzęta i mikroorganizmy, ale także wyjaławia glebę.
- Z takich zabiegów "oczyszczających" nie płyną żadne korzyści. Po wypaleniu gleba ubożeje. Ogień niszczy bowiem organiczną część podłoża i chociaż po pożarze rzeczywiście pozostaje trochę mineralnej części roślin, jest jej tak niewiele, że natychmiast zostaje wypłukana - tłumaczy Jacek Długosz z katedry gleboznastwa Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy. - Poza tym gdy wierzchnia warstwa gleby ulega spaleniu, ma mniejszą ilość próchnicy, a wysoka temperatura powoduje, że związki łatwo utlenialne, na przykład azot, się utleniają. Odkrywa się też powierzchnia gleby i to może powodować erozję.
Naukowcy twierdzą, że po takim pseudoużyźniającym zabiegu ziemia potrzebuje kilku lat, by dawać takie plony jak przed pożarem. Poza tym w płomieniach giną owady, dżdżownice i te zwierzęta, które są zbyt wolne lub za młode, by uciec.

Dym na drodze
  Pożary na polach, łąkach i nieużytkach zwykle nie powodują dużych strat, ale są bardzo niebezpieczne. Przy wietrznej i suchej pogodzie ogień może się rozprzestrzenić na lasy lub zabudowania. Często też, zwłaszcza z przydrożnych rowów, dym unosi się nad szosą, ogranicza kierowcom widocznośc, przez co może dojść do wypadku. Zdarza się też, że przy wypalaniu zostają ranni lub giną ludzie.
- Czasem mieszkańcy danej okolicy dobrze wiedzą, kto wzniecił pożar, ale nie chcą donosić. Zupełnie, jakby nie zdawali sobie sprawy, że ogień z łąki sąsiada lub z rowu może się przenieść na ich zabudowania - ostrzega brygadier Frątczak. - Jeżeli więc widzimy, że nasz sąiad wypala resztki roślinnośći, powinniśmy zawiadomić policję i straż. Dzięki temu możemy ocalić nasz dobytek, a kto wie, czy nie życie.

"Nowości" (Sylwia Derengowska) 16-03-2002 r.