Wiosenna zmoraChociaż prawdziwie ciepłych, wiosennych dni było w tym roku jeszcze niewiele, w całej Polsce, także na Pomorzu i Kujawach, płoną pola, łąki i przydrożne rowy. Choć to dopiero początek sezonu wypalania, w tym roku ogień zdążył już strawić prawie 50 hektarów gleb uprawnych i nieużytków. We wszystkich przypadkach były to celowe podpalenia. Ze strażackich statystyk wynika, że w tym roku było już prawie 150 pożarów traw. Najwięcej w dużych miastach i na ich obrzeżach. Niszczący żywioł - To nasza coroczna, sezonowa zmora - twierdzi brygadier Paweł Frątczak, rzecznik prasowy kujawsko-pomorskiej straży pożarnej. - W ubiegłym roku w całym regionie wybuchło prawie 5,6 tysiąca pożarów, z czego ponad półtora tysiąca stanowiło właśnie wypalanie resztek roślinności. Mimo apeli biologów i strażaków, wielu rolników i działkowców uważa, że wypalanie to najlepsza metoda na pozbycie się resztek roślinności, liści i gałęzi oraz doskonały
- Z takich zabiegów "oczyszczających" nie płyną żadne korzyści. Po wypaleniu gleba ubożeje. Ogień niszczy bowiem organiczną część podłoża i chociaż po pożarze rzeczywiście pozostaje trochę mineralnej części roślin, jest jej tak niewiele, że natychmiast zostaje wypłukana - tłumaczy Jacek Długosz z katedry gleboznastwa Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy. - Poza tym gdy wierzchnia warstwa gleby ulega spaleniu, ma mniejszą ilość próchnicy, a wysoka temperatura powoduje, że związki łatwo utlenialne, na przykład azot, się utleniają. Odkrywa się też powierzchnia gleby i to może powodować erozję. Naukowcy twierdzą, że po takim pseudoużyźniającym zabiegu ziemia potrzebuje kilku lat, by dawać takie plony jak przed pożarem. Poza tym w płomieniach giną owady, dżdżownice i te zwierzęta, które są zbyt wolne lub za młode, by uciec. Dym na drodze Pożary na polach, łąkach i nieużytkach zwykle nie powodują dużych strat, ale są bardzo niebezpieczne. Przy wietrznej i suchej pogodzie ogień może się rozprzestrzenić na lasy lub zabudowania. Często też, zwłaszcza z przydrożnych rowów, dym unosi się nad szosą, ogranicza kierowcom widocznośc, przez co może dojść do wypadku. Zdarza się też, że przy wypalaniu zostają ranni lub giną ludzie. - Czasem mieszkańcy danej okolicy dobrze wiedzą, kto wzniecił pożar, ale nie chcą donosić. Zupełnie, jakby nie zdawali sobie sprawy, że ogień z łąki sąsiada lub z rowu może się przenieść na ich zabudowania - ostrzega brygadier Frątczak. - Jeżeli więc widzimy, że nasz sąiad wypala resztki roślinnośći, powinniśmy zawiadomić policję i straż. Dzięki temu możemy ocalić nasz dobytek, a kto wie, czy nie życie.
"Nowości" (Sylwia Derengowska) 16-03-2002 r.                
|