Szkoła pogromców ognia



Skąd biorą się strażacy? Ze Szkoły Aspirantów przy ulicy Czechosłowackiej w Poznaniu, która jest jedną z trzech szkół kształcących młodych strażaków w Polsce. Oprócz niej diałają szkoły w Krakowie i Częstochowie.

Poznańska szkoła jest placówką znaną w środowisku - wychowuje pogromców ognia od 50 lat i wkrótce będzie obchodziła szczytny jubileusz. Jej mury opuścili m.in. komendanci wojewódzcy i obecny zastępca komendanta szkoły.

st.kpt.MARIA URBAŃSKA - rzecznik prasowy szkoły

Tu zdobywa się trudny i odpowiedzialny zawód, tak że kadeci nie mogą być traktowani ulgowo. Dlatego też od razu są przygotowywani do pracy w warunkach bojowych. Szkoda tylko, że nie mamy za bardzo poligonu z prawdziwego zdarzenia. Do Biedruska jest za daleko, ale wkrótce być może będziemy ćwiczyli w Luboniu.
Czas na panie...
  Szkoła może poszczycić się gronem ponad pięciu tysięcy absolwentów, którzy noszą tytuły aspirantów (odpowiednik chorążego) i jednocześnie - techników pożarnictwa.
  - Przychodzą tu ludzie po szkole średniej, niekoniecznie - choć jest to mile widziane - z maturą - mówi starszy kapitan Maria Urbańska, rzecznik prasowy szkoły. - Muszą cieszyć się bardzo dobrym stanem zdrowia. Ucząc się tutaj, jednocześnie mają zaliczaną służbę wojskową. Po jej ukończeniu są przesuwani do rezerwy. Owszem, być może to w jakimś stopniu też przyciąga chętnych, ale na pewno w większości chłopcy, którzy ubiegają się o przyjęcie do Szkoły, chcą być strażakami. A chętnych jest bardzo dużo - 14,5 osoby na jedno miejsce.
  W tym roku naukę po raz pierwszy podejmą dziewczęta. Od września mundury założą cztery panie. Podobnie jak ich koledzy, musiały zdać m.in. egzamin ze sprawności fizycznej, na który składał się bieg na 1000 metrów, na 50 metrów i podciąganie na drążku. Muszą dać sobie fizycznie radę w akcji, gdyż - jak mawiają strażacy - pożar jest równy dla wszystkich.

Smarem w płot
  Nie wszyscy kadeci kończą szkołę - niektórzy mają problemy z dyscypliną i nie potrafią zwalczyć pokusy wyjścia poza obręb szkoły. Ryzykują wiele - takie "samowolki" mogą zakończyć się relegowaniem ze szkoły, albo nieprzyjemną przygodą. Oto wieść głosi, że jeden z komendantów próbował zaradzić samowolnym oddaleniom przez... smarowanie płotu tłustym i bardzo brudzącym smarem. Podobno z efektami...

Kiedy w akcji?
fot.G.Okoński   Nauka trwa przez dwa lata. Kadeci uczą się taktyki działań gaśniczych, ratownictwa medycznego, profilaktyki przeciwpożarowej, poznają wyposażenie techniczne i wiele innych informacji, użytecznych strażakowi. Po dwóch latach kończą naukę pracą dyplomową. Po dwumiesięcznym okresie unitarnym, kadeci biorą bowiem udział... w pełnoprawnych akcjach bojowych!
  - Nie oznacza to, że do akcji jadą nieprzygotowani praktycznie ludzie - zapewnia M. Urbańska. - Na terenie szkoły muszą wcześniej pokonać specjalny tor przeszkód, na którym przełamują strach i poznają lepiej swoje możliwości.
  Pewną niedogodnością w procesie szkolenia jest brak bliskiego poligonu. Ostatnio mówi się że "czerwone samochody" będą podążały na poligon w Luboniu.

Spodnie leżą na butach
  Kadeci mają do swojej dyspozycji normalne wozy bojowe - gaśnicze, drabinę, samochód ratownictwa technicznego. Gdy na sygnale rusza z garażu wóz z drabiną, za nim manewruje star ratownictwa wodnego. Kadeci powtarzają sobie, że ponoć komendant wojewódzki twierdzi, że szkoła ma lepsze wozy niż pierwszoliniowe jednostki straży!
  W pewnym momencie w garażu rozlega się buczek. Od razu pojawiają się młodzi strażacy i wskakują w buty i leżące na nich kombinezony. Dowcip polega na tym, że spodnie leżą na butach tak, by spieszący się strażak od razu włożył nogi w spodnie i buty. Jednym słowem - jest w stroju bojowym po sekundach od dobiegnięcia na stanowisko.
  Tymczasem ledwie za ostatnim kadetem zatrzaskują się drzwi szoferki, ciężki wóz z drabiną rusza z jękiem syreny. Przejeżdża przez bramę i znika za bramą szkoły.

LESZEK WĘCKOWSKI - rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu

Poznańska Szkoła Aspirantów jest przysłowiową kuźnią podstawowej kadry dowódczej bezpośrednio uczestniczącej w akcjach ratowniczych i gaśniczych. Ukończyło ją bardzo wielu strażaków pełniących służbę w Wielkopolsce.
KRZYSZTOF WOJTASZEWSKI - Komenda Miejska PSP w Poznaniu

Sam kończyłem tę szkołę w 1996 roku. To, że znajduje się ona akurat w Poznaniu jest bardzo korzystne dla strażaków i kadetów. Oprócz nauki znajdują się przecież w tzw. podziale bojowym i wyjeżdżają do akcji ratowniczo-gaśniczych.
Ucząc się - gaszą

  Szkoła Aspirantów PSP przy ul. Czechosłowackiej będzie w maju przyszłego roku obchodzić jubileusz 50-lecia swojego istnienia. Jej mury opuściło już ponad 5 tysięcy absolwentów. Obecnie o jedno miejsce ubiega się ponad 14 kandydatów.
  Kadeci mają do swojej dyspozycji całą gamę sprzętu stosowanego w jednostach pierwszoliniowych. Mają m.in. amerykański samochód ratownictwa, jeden z dwóch w Poznaniu. Z tym sprzętem młodzi strażacy biorą udział w akcjach bojowych.


"Express Poznański" 24.08.2000